Etykiety
piątek, 30 grudnia 2011
Anielsko :)
Święta dosłownie mi mignęły, problemy z dziećmi przysłoniły wszytko. Dopiero teraz powoli wracam do swoich własnych nawyków, do szydełka i drutów. Ponownie muszę znaleźć czas tylko dla siebie.
W tym roku nie udało mi się zrobić ani jednej śnieżynki :(, ani jednej ozdoby choinkowej. Nic dosłownie nic. Czas dosłownie przemykał mi przez palce, dni mijały w szalonym tępie jeden za drugim i nagle okazało się, że już są Święta.
Jakimś cudem (późną nocą) uszyłam tylko tunikę dla "własnego" Aniołka. Potrzebna była na już, na jasełka.
Miałam do dyspozycji dosłownie metr białej bawełny i niecałe 2 godziny czasu. Tunika pasowała idealnie. Zblizeń nie pokazuję bo tylu błędów przy szyciu nigdy wcześniej nie popełniłam :P a z daleka ich po prostu nie widać :)
Aureolka to miedziany drucik obszydełkowany złotą nitką .
czwartek, 1 grudnia 2011
Udało się - wyniki :)
Moja wspaniała "sierotka" wylosowała zwycięzcę :)
April79 - gratuluję :)
Pomogło.
Wróciłam z nowymi siłami. Teraz nadrabiam wszystkie zaległości, a od jutra rozpoczynamy kolejną serię badań i wizyt.
poniedziałek, 28 listopada 2011
środa, 19 października 2011
Jesienne Candy
Mimo, że nie przepadam za tą porą roku jestem jak najbardziej jesienną dziewczyną. W tym miesiącu obchodzę urodziny, w kolejnym imieniny, pierwszą córę tez urodziłam jesienią :)
By uczcić te wszystkie okazje ogłaszam Jesienne Candy
Zasady jak najbardziej tradycyjne:
1. proszę wpisywać się pod tym postem
2. informację o candy pozostawić na swoim blogu
3. i zajrzeć do mnie 26 listopada - wtedy jedna z moich "sierotek" wyciągnie szczęśliwy los
A co będzie do wygrania?
Uchylając rąbek tajemnicy przedstawiam część rzeczy, które znajdą się w paczuszce. Wszystko w kolorach jesieni: szydełkowe podkładki pod kubek, kwiatowa broszka, mulinki, guziczki, coś na rozgrzewkę , coś słodkiego i..... reszta to niespodzianka, ale paczuszka będzie tak skomponowana, by każdy znalazł w niej coś dla siebie.
piątek, 14 października 2011
To co lubię w jesieni
W mieniony weekend poszłam z dziewczynkami na spacer i przyniosłyśmy całe naręcze kolorowych liści. Później wspólnie zrobiłyśmy taki bukiet.
Bukiet powędrował do przedszkola, a ja czekam na odrobinę słoneczka, by znów wybrać sie na spacer i zrobić nowy bukiecik tym razem do domu.
środa, 12 października 2011
Koronkowa opaska
Ostatnio z żalem odkładam je do koszyka... może później się uda... może będę miała te 5 minut... i zasypiam na siedząco trzymając je tylko w ręku.
A nawet jak uda mi się już coś dokończyć, nie mam czasu by zrobić zdjęcia. Przecież trzeba się śpieszyć, bo ktoś na to czeka...
Tak w biegu ostatnio powstała koronkowa opaska w narodowych barwach. Zdjęć samej opaski nie zrobiłam... zapomniałam... nie miałam czasu...
Ale mam takie piękne zdjęcia z modelką :)
poniedziałek, 10 października 2011
Wariacje na temat poncha Drops'a.
Bardzo bałam się, że coś nie wyjdzie, ale po zakończeniu jestem po prostu z siebie dumna.
Moje poncho nieco się różni od oryginału, ale to typowe w moim przypadku, zawsze coś zmieniam :)
Od siebie dodałam szydełkowe wykończenie poncha. Kaptur też obrobiłam oczkami rakowymi i dorobiłam golfik :) Golfik prułam kilkadziesiąt razy, za każdym razem coś mi się nie podobało.
Włóczka to akryl baby Red Heart, bardzo miękka i wydajna.
Druty chyba 6mm, szydełko 5 mm.
Jeszcze małe sprostowanie :) Nie wyraziłam się chyba dość precyzyjnie w poprzednim poście. Szczęśliwą mamusią została moja szwagierka (przekazałam wszystkie gratulacje :)).
Ja po przejściach z Jankiem chyba nie odważyłabym się na kolejne dziecko, zresztą on nadal wymaga specjalnej opieki. Mam wspaniałą trójeczkę i mimo, że czasami tęsknię do takiego maleństwa w ramionach, na trójce poprzestanę.
Nie mniej bardzo dziękuję za życzenia i gratulacje :)
wtorek, 27 września 2011
Kocyk dla Leny
Mam nadzieję, że w nadchodzącym tygodniu uda mi się obdarować maleńką królewnę :)
Kocyk zrobiony z włóczki akrylowej ma 100 na 100 cm z frędzelkami. Jest leciutki i bardzo mięciutki.
Gorąco dziękuję za dobre słowa pozostawiane przez was w komentarzach.
I witam nowych obserwujących, bardzo mnie cieszy każda nowa ikonka :)
sobota, 24 września 2011
Sukienka do chrztu - "MICHASIA II"
Z jednej strony mam czym zająć ręce i trochę oderwać się od zmartwień, z drugiej strony trudno wykrzesać energię do pracy przy marudzącym maluchu.
Tym razem się zbuntowałam się i powiedziałam, że dopóki nie będzie to naprawdę konieczne nie pójdę z nim do szpitala. Przerażała mnie wizja kolejnego zarażenia wirusem Rota, zostawieniem dziewczynek na ponad dwa tygodnie na samym początku roku szkolnego. W domu nie było łatwo, ale dałam radę. Wiele spraw musiałam odłożyć na później, z wielu zrezygnować w ogóle. Teraz Janek jest względnie zdrowy, a ja koszmarnie zmęczona.
No i zrobiłam kolejną sukieneczkę do chrztu:)
Ponieważ zazwyczaj robię kilka wersji podobnych wzorów postanowiłam nadać im imiona :)
To jest sukieneczka - MICHASIA II.
Jest to wersja poprzedniej sukieneczki, dlatego otrzymała numerek II. W stosunku do poprzedniej ma dodatkową wstążkę w pasie, a ta na dole sukienki jest o wiele szersza, dzięki temu kokarda z tyłu jest większa. I na reszcie wygląda tak jak to sobie wymyśliłam.
Sukieneczka jest maleńka w rozmiarze 56 :)
Nie wiem dlaczego nie zrobiłam zbliżenia czapeczki . Chyba wyszło ze mnie zmęczenie. W każdym razie jest zrobiona słupkami i wykończona taką samą koronką jak przy sukience.
Zrobiłam dwie wersje bucików. Pierwsza jest na wspólnym zdjęciu, ale okazały się za duże na małą księżniczkę mimo, że miały tylko 8 cm długości :).
Drugie buciki według mnie bardziej pasują do sukieneczki i są naprawdę malutkie :) Mają tylko około 6,5 cm.
Tak wyglądają na mojej modelce - lalce pożyczonej od córek :)
Do kompletu zrobiłam jeszcze okapnik na świecę i szatkę do chrztu. Szatkę najpierw podszyłam maszynowo, później ręcznie obszyłam i dorobiłam do tego koronkę identyczną jak u sukienki.
Po wszystkim mogę śmiało powiedzieć, że "robótki ręczne" są wspaniałym lekarstwem na "złe myśli". Muszę teraz jakoś zebrać się w sobie, wrócić do w miarę normalnego życia, pozałatwiać wszystkie zaległe sprawy. No i poważnie się zastanowić czy robić kolejną sukieneczkę :)
piątek, 2 września 2011
Opaska do włosów
Powiem szczerze jak na tak długi okres to zrobiłam niewiele jeśli chodzi o szydełko i inne robótki ręczne. I nawet tu nie chodzi o brak czasu. Po prostu czułam, ze muszę odpocząć. Starałam się nie rozpoczynać żadnych nowych projektów, a kończyć to co od dawna zalegało mi w koszyczku. Jak wiecie nie jest to łatwe i tak do końca to zamierzenie mi się nie udało :(
Ponad dwa miesiące spędziłam na takiej prawdziwej wsi z kurkami, kaczuszkami i prosiaczkami. W miejscu gdzie plantację malin, truskawek, porzeczek i ogórków ma każdy. I wiecie co robiłam? Uczyłam się :)
Uczyłam się jak robić przetwory. Dotąd korzystałam z tego co przygotowywała moja babcia, a w tym roku sama robiłam dżemy i ogórki w każdej postaci. Na koniec mogę powiedzieć jedno - to od razu inaczej smakuje. Jeżeli się wie jak pracochłonne jest przygotowanie takich przetworów zupełnie się inaczej podchodzi do takiego słoiczka. A to efekt mojej pracy jednego popołudnia
A teraz wracam do tytułowej opaski.
Jeszcze w czerwcu musiałam obciąć włosy swojej młodszej córce. Aż żal było obcinać ponad 30 cm, ale były bardzo zniszczone i połamane od gumki, z warkocza o grubości 4 cm zostało zaledwie 2 cm. Na osłodę przygotowałam Zosi opaskę.
Kwiatuszek przyszyty jest do gumeczki , która fantastycznie podtrzymywała jej krótkie włosy.
Na koniec o wyróżnieniu.
Jakiś czas temu otrzymałam wspaniałe wyróżnienie od nevermorequeenn za co bardzo dziękuję.
Zastosuję się jeszcze tylko do jednej zasady i napiszę o sobie 7 rzeczy :)
1. Uwielbiam wasze komentarze i są one dla mnie największym wyróżnieniem, ponieważ wtedy wiem, że czytacie to czym chcę się podzielić, wspieracie mnie i mobilizujecie. Sama nie potrafię rozdawać wyróżnień i nie chcę, wolę zostawić u was kilka słów zachwytu, rady, pomocy.
2. Nie lubię gotować. Jestem z tych osób, które jedzą bo muszą.
3. Nie umiem się obyć bez kawy i czekolady. Gdy brakuje mi jednej z tych rzeczy przez dłuższy czas zachowuję się jak osoba na "głodzie".
4. Jestem chomikiem. Zbieram różne rzeczy, ponieważ zawsze do czegoś mogą się przydać. Czasami mnie to przeraża i staram się nad tym panować ze wszystkich sił by nie przerodziło się to w chorobę.
5. Lubię porządek, ale nie potrafię go na dłużej utrzymać, mam wrażenie, że bez przerwy czegoś szukam albo sprzątam.
6. Mam manię robienia grafików i notatek by nie pogubić się w codziennych obowiązkach. Planuję każdy dzień by jedną córkę zaprowadzić do przedszkola, drugą do szkoły, małego do lekarza, o której lekarstwa, drzemka, zakupy i odbiór dziewczynek. Wszystko wyliczone co do minuty i każdy poślizg grozi katastrofą.
7. Zapisuję pomysły i wzorki, jeżeli nie mogę od razu ich zrealizować. Zdarza mi się, że gdy zobaczę coś interesującego na "ulicy" podążam za tą osobą, by zobaczyć wszystko co i jak, pomysł zapisuję i wykorzystuję przy najbliższym projekcie.
czwartek, 1 września 2011
Szkoda mi wakacji :(
Ogromną niespodzianką było dla mnie to, że mimo braków wpisów zaglądacie do mnie :) To bardzo, bardzo cieszy i na pewno zmotywuje do tego, by jak najszybciej pokazać co takiego robiłam przez ten czas ;)
Dziś będzie króciutko. Chciałam się pochwalić swoją pierwszoklasistką :) W zeszłym roku gdy szła do zerówki płakałam jak bóbr, dziś nie było aż takiego wzruszenia, ale samo rozpoczęcie roku też było mniej uroczyste.
Teraz muszę sobie wszystko poukładać, w grafik zajęć dzieci spróbować wpisać czas tylko dla siebie, co jest niezmiernie trudne.
sobota, 4 czerwca 2011
Przyszedł czas...
Jadę i nie będzie mnie długo, prawie trzy miesiące. Bez internetu, bez bloga - o rany to prawie odwyk :) Sporadycznie będę mogła tylko zerknąć na maile.
Na dowidzenia chciałam wam pokazać zapowiadany wcześniej prezent dla mojej mamy. Naszyjnik wykonałam z agatów, linki jubilerskiej i elementów posrebrzanych. Wyszedł leciusieńki, prawie jak mgiełka.
Zdjęcia takich prac zupełnie mi nie wychodzą, zbyt rzadko je robię, a tym samym okazji do ćwiczeń jest mało. Nie oddają nawet połowy uroku i piękna naszyjnika ( cała skromność przeze mnie przemawia :P )
Do zobaczenia pod koniec sierpnia :)
poniedziałek, 30 maja 2011
Sukienka do chrztu, czyli to co tygrysy lubią najbardziej :)
Nie mniej udało mi się zrobić kolejną sukienkę do chrztu. Wzór doskonale wam już znany,, ale ja bardzo go lubię, a dzieci wyglądają w tym fasonie fantastycznie :)
Do sukieneczki dorobiłam pasujące buciki.
Czapeczkę - kapelusik, wiązany i z osłonkami na uszy.
Całość dopełnia kwadratowy kocyk. Wzór również dobierałam tak by pasował do sukienki. Kocyk wyszedł mniejszy niż miał być w założeniu, ma 70 x 70 cm. Sama byłam zaskoczona, jak delikatny i mięciutki wyszedł .
Ten komplet był mocno wzorowany na tym wykonanym w styczniu. Jak pamiętacie był robiony dla rocznej dziewczynki. Niedawno dostałam zdjęcia od rodziców małej księżniczki :)
Prawda, że ta sukienka stworzona jest wprost dla takich małych dam :)
sobota, 28 maja 2011
Z okazji Dnia Matki
Jako potrójna mam dostałam mnóstwo prezentów :)
Janek zafundował mi niezapomniany, pełen wrażeń dzień w przychodni rejonowej. Nic tylko załamać ręce :(
Na pocieszenie od Ani dostałam wspaniałe laurki i korale :)
Zosia z kolei zagrała jedną z głównych ról w przedszkolnym przedstawieniu. Była złą macochą ślicznej królewny Śnieżki. Och jak ja byłam z niej dumna.
Strój przygotowałam sama. Z przedstawienia, na przedstawienie idzie mi to coraz lepiej i szybciej :)
Mam nadzieję, że bloger nie będzie już fiksował i wkrótce uda mi się pokazać co ja przygotowałam dla swojej mamy i kolejną sukienkę do chrztu.
Dziękuję za liczne odwiedziny mimo mojego milczenia i witam nowych obserwatorów :)
poniedziałek, 16 maja 2011
Jaspisowy komplet.
sobota, 14 maja 2011
Do chrztu - razy trzy
Miałam zrobić kompleciki do chrztu dla ślicznych małych trojaczków :)
Kompleciki miały składać się z czapeczek, bucików i sweterków. I jak to zwykle bywa człowiek wszystko sobie zaplanuje, a los przewrotnie pokrzyżuje wszystkie plany. Po raz pierwszy bałam się, że nie dam rady zrobić tego co obiecałam. Kompleciki robiłam po nocach siedząc przy łóżeczku chorego synka.
W sumie udało się, dziewczynki miały stroje na swój wielki dzień (mama musiała doszyć tylko kwiatuszki do czapeczek i guziczki do sweterków). Ja odetchnęłam z ulgą, że zdążyłam.
W tym pośpiechu nie zrobiłam ani jednego zdjęcia wszystkim kompletom na raz, nawet miałam problem z pojedynczymi sztukami :)
Zdjęcie sweterka mam tylko dzięki uprzejmości mamy dziewczynek. Jeszcze raz dziękuję :)
poniedziałek, 9 maja 2011
Ach ten maj...
Dwie z nich przeznaczyłam na aukcję charytatywną organizowana w szkole Ani, ale mam mały problem z wyborem. Może pomożecie? Napiszcie w komentarzach , która najbardziej wam się podoba.
Broszka pierwsza:
Broszka druga:Trzecia:
I czwarta:Mi najbardziej pasuje czwarta, co do pozostałych... cóż czuję się jak osiołek przed żłóbkiem. Chyba będę losować.