wtorek, 14 lutego 2012

Broszka w kolorze wina

Może to nie jest typowo walentynkowy wpis, ale za to broszka ma jak najbardziej odpowiedni kolor :)

Broszkę robiłam z myślą o konkretnej osobie. Dostałam od niej bardzo dużo materiału, takiego na poduszki i na sukienki, i gdyby nie wszędobylski synek od razu wyciągnęłabym maszynę.
Mam nadzieje, ze trafiłam w gust i będzie się podobała :)



Broszka jest puchata, ma wiele, wiele warstw:Jest tak duża, że ledwo mieści się na dłoni. Jednocześnie przypięta do bluzki wydaje się być bardzo delikatna i nie razi swoja wielkością.

Nareszcie opanowałam technikę robienia zdjęć, a co najważniejsze ich obróbkę. Po raz pierwszy zdjęcia oddają prawdziwy kolor materiału i pokazują jak niezwykle pięknie załamuje on światło. Chyba mogę być z siebie dumna :)


व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्

W odpowiedzi:

Dotka - ja praktycznie nic nie robię ze schematów. Jeżeli tak jest to staram się w poście umieszczać link. Buciki zawsze robię z głowy. Moim zdaniem schematy bucików są mało przydatne, ponieważ i tak trzeba je bardzo modyfikować by wstrzelić się w odpowiedni rozmiar.

piątek, 10 lutego 2012

Wiosna, wiosna - ach to Ty....

Tak bardzo tęsknię za Wiosną, że swoją drugą córę postanowiłam przebrać właśnie za nią. Jako "wyrodna" matka nawet nie pytałam się o zdanie swojej pociechy. Po prostu zrobiłam strój i już, całe szczęście Zosia była zachwycona :)
A strój to moja ulubiona letnia spódnica - koronkowa, leciutka, zwiewna, na kilku halkach. Musiałam przerobić ją tylko na sukienkę na ramiączkach. A na głowę mojej wiosny włożyłam kwietny wianek :)



Długo zastanawiałam się z czego i jak zrobić wianek. Zrobiłam kilka kwiatków z krepiny - nie wyglądały zbyt elegancko. Z materiału były za "ciężkie" w stosunku do sukienki. W końcu sięgnęłam po koraliki i miedziany drucik. Wykorzystałam niemal cała drobnicę , którą miałam w domu. W wyobrażeniach wianek miał być bogatszy, ale po pierwsze po prostu zabrakło mi czasu, a po drugie po całym dniu nawlekania i plątania palce odmówiły mi posłuszeństwa. Dawno nie miałam tak pokaleczonych i opuchniętych opuszków. Ale wart było :)

środa, 8 lutego 2012

1. Przeczytałam "Nie moja córka"

Na swoim poprzednim blogu zdarzało mi się polecać książkę, tutaj robię to po raz pierwszy.



Źródło: http://merlin.pl/Nie-moja-corka_Barbara-Delinsky/browse/product/1,920461.html?gclid=CMuQotqUjq4CFcYXzQodyX31gA#fullinfo


Link
"Kiedy Lily, siedemnastoletnia córka Susan Tate, oświadcza, że jest w ciąży, Susan jest oszołomiona. Postrzega ciążę córki jako niewyobrażalną tragedię, która przydarzyła się im obu, jest bowiem samotną matką. Kiedy okazuje się, ze w ciąży są także dwie inne nastolatki, najlepsze przyjaciółki Lily, całe miasteczko zaczyna mówić o pakcie, piętnować i krytykować - szczególnie Susan. Jako dyrektorka szkoły średniej zawsze była stawiana za wzór. Teraz dowiaduje się, że jest beznadziejną matką i prawdopodobnie nie nadaje się do pracy z młodzieżą. "

Książkę przeczytałam jednym tchem. Może dlatego, że wspaniale opisuje relacje matka - córka (po cichu zazdrościłam bohaterce, coś takiego chciałbym osiągnąć). Jako matce trudno było mi zdecydowanie opowiedzieć się po stronie córki, jednocześnie z początku zachowanie Susan nie do końca mi się podobało.
Jest to książka pełna emocji, opowieść o rodzinnych problemach, trudnych wyborach, miłości i wybaczaniu. A w tle tych wydarzeń jest pasja głównej bohaterki do robótek ręcznych :) - włóczka, przędza, jej farbowanie i tworzenie nowych projektów :)

Niech żyje bal :)

Przez najbliższe dni będę was męczyć strojami na bal karnawałowy :)

Jak co roku miałam wielki problem ze strojami na bal. Te z wypożyczali po prostu mi się nie podobały. Te ze sklepu - jeżeli cena była akceptowalna to jakość nie do przyjęcia, ładnie uszyty z dobrych materiałów kosztował krocie. Dlatego w tym roku też musiałam wymyśleć przebrania dla moich dzieci i zrobić coś z niczego.
Nie są to możne super przebrania, ale może moje pomysły przydadzą się innym mamom w podobnej sytuacji jak moja .

Ania chciała być księżniczka - typowe życzenie dla dziewczynki :) Zaproponowałam żeby przebrała się za nietypową księżniczkę, a mianowicie Jasminę .

Do stworzenia stroju wykorzystałam swoją bluzkę bogato haftowaną cekinami i koralikami. Wystarczyły małe przeróbki by pasowała na siedmiolatkę. Problem miałam ze spodniami, najbardziej pasowały by takie alladynki, ale takich nie miałam. Na dnie szafy znalazłam zwiewną spódnicę (jeszcze po mojej mamie :) ), przetykaną srebrną nitką i motywami kojarzącymi się z Indiami.
Stroju dopełniła koronkowa opaska haftowana perełkami i koralikami.
A oto moja egzotyczna księżniczka:

Ku mojemu zadowoleniu Ani strój się podobał. Muszę się nieskromnie przyznać, że mimo, że strój robiony był domowymi sposobami Ania wyróżniała się (w pozytywnym znaczeniu tego słowa) na tle różowych sukienek koleżanek :)