piątek, 20 sierpnia 2010

Przed wyjazdem

Tak szybciutko przed wyjazdem chciałam się pochwalić. Wczoraj doczekałam się zapowiadanego wcześniej prezentu od Aneladgam. Paczuszkę odbierałam z dziewczynkami późnym wieczorem, do domu wracały potrząsając pudełeczkiem i co trochę pytając co jest w środku. ja tez byłam ciekawa i bałam się tylko by to potrząsanie za bardzo nie wpłynęło na zawartość paczki.
W domu naszym oczom ukazało się prześliczne pudełeczko.

A w środku pudełka były takie cuda:

Bardzo, bardzo dziękuję. Koraliki są wspaniałe i już mam pewne pomysły z nimi związane. Części herbatek już nie ma - dziewczynki uznały, że to dla nich :) i zażyczyły je sobie na kolacje.
Udało mi się również skończyć jedną z prac z listy niedokończonych. Prosta bransoletka stworzona z użyciem elementów techniki makramy szydełkowej i koronki irlandzkiej.


piątek, 13 sierpnia 2010

Sukienka do chrztu, a może na roczek?

Nareszcie mogę pokazać coś szydełkowego :)
Sukieneczka do chrztu jest skończona, zblokowana, brakuje tylko księżniczki żeby ją założyła.
Jak wcześniej wspominałam sukienka powstała, a właściwie pomysł na nią, pod wpływem chwili. Po prostu musiałam ją zrobić , by zobaczyć jak to będzie wyglądało i jest dokładnie tak jak sobie wyobrażałam.
W założeniu sukienka miała być maleńka, ale chyba za bardzo się zapatrzyłam na Janka (mam nadzieję, że mi wybaczy :) ) i wyszła mi w rozmiarze 74 - 80, bedzie pasowała na panienkę tak mniej więcej roczną :)

Sukieneczkę zrobiłam z Arii (100% bawełna), zużyłam na nią około 2,5 motka. Szydełko nr 6, czyli 1 mm, tym najlepiej mi się pracuje. Z tyłu sukieneczka zapinana jest na guziczki.
Na tym zdjęciu widać jak pięknie się układa.
Po raz pierwszy pracowałam dosłownie z zegarkiem w ręku. Sama byłam ciekawa ile autentycznie czasu mi to zajmuje. Otóż na zrobienie tej sukienki potrzeba mi 23 godzin i 31 minut. Pracę do koszyczka odkładałam 34 razy, najkrócej robiłam przez 6 minut (podejrzewam, że wtedy Janek przebudził się z drzemki lub dziewczynki czegoś chciały) najdłużej, bez żadnej przerwy 107 minut.
To tyle statystyki. Fanie wyszła, no nie? :)

czwartek, 12 sierpnia 2010

Morza szum...

Jak wszystko pójdzie dobrze, za tydzień zawiozę dzieci na kilka dni nad morze. Ja sama nie mogę doczekać się tego wyjazdu, szumu fal, gorącego piasku pod stopami. Chyba z tej tęsknoty powstały takie kolczyki
Muszelki przywiezione zostały kilka lat temu właśnie z nad morza. Nie są identyczne, jedna jest bardziej różowa w środku, druga na wierzchu. Bardzo się bałam, że przy nawiercaniu popękają, ale udało się.
W środku kryją błyszczącą niespodziankę.

środa, 11 sierpnia 2010

Lekcja biologi

Jakimś cudem na mój balkon (4 piętro) zawitała gąsienica. Pomyślałam sobie dziewczynki w domu zwierzątek mieć nie mogą, jeżeli jej nie ruszę to przynajmniej zobaczą na żywo jak z poczwarki "wykluwa" się motyl. Gąsieniczka była mała miał jakieś 0,5 cm, po kilku dniach urosła go gigantycznych rozmiarów prawie 3cm. Dziewczyny mają radochę, zaglądają do niej x razy dziennie, a ja sobie pluję w brodę i płaczę nad moimi i tak już biednymi pelargoniami. Nie dość, że połamane przez deszcz to jeszcze zżera je w takim tępię, że nie wiem czy coś z nich zostanie zanim przekształci się w tego motyla. Przedstawiam wam "naszą Magdę"

Nawet nie wiedziałam , że to "paskudztwo" tak brudzi. :P

Na polu robótkowym działam, ale powoli. Staram się twardo trzymać postanowienia, żeby niczego nowego nie zaczynać. Tak więc skończyłam zapowiadaną sukieneczkę do chrztu, muszę tylko kupić jeszcze odpowiednie guziczki i zrobić zdjęcia. Wygrzebałam rozpoczęty sweterek dla Ani i kończę już rękawy.
Dokończyłam kolczyki, miałam zrobiony jeden, na drugi brakło mi czasu.Poza tym udało mi się pozałatwiać wiele ważnych spraw. Chodzenie z trójką dzieci po urzędach nie jest łatwe, ale jak się musi to można. Otrzymałam wreszcie orzeczenie o niepełnosprawności Janka, dzięki temu dostanę zasiłek, który choć w maleńkim stopniu pokryje koszt jego lekarstw i Anię będę mogła zapisać do szkolnej świetlicy.

व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्व्

Dziękuję wam za odwiedziny i komentarze.

Aneladgam - nie mogę się doczekać, strasznie ciekawa jestem co takiego wymyślisz:)

Oddam w dobre ręce

Dostałam od sąsiadki resztki włóczek, w tym dość sporo naturalnej owczej wełny. W pierwszym odruchu chciałam z niej zrobić koszyczki na przydasie, ale okazało się, ze jestem na nią strasznie uczulona. Chętnie bym ją komuś oddała osobiście w stolicy lub tylko za opłatę pocztową.
Ilość i stan widoczny na zdjęciu. Na ewentualną chętną czekam do końca tygodnia, później z bólem serca będę musiała wyrzucić.

niedziela, 1 sierpnia 2010

Cztery latka

Dziś też nie będzie nic robótkowego.
Chciałam się podzielić swoją radością i dumą. 30 lipca Moja Zosia skończyła 4 lata. Jak na razie przez życie idzie jak burza. Niczego się nie boi i nic nie stanowi dla niej problemu. Posiada chyba wszystkie cechy typowe dla "środkowego" dziecka: jest najbardziej uparta i krnąbrna z całej trójki, słowo "grzeczna" wykreśliła ze swojego słownika :) Jednocześnie jest bardzo bystra i inteligentna, poziomem dorównuje swojej starszej siostrze.
Mam nadzieję, że za kilka lat zajrzy na tą stronę i sama się przekona, że mama bardzo ją kocha i jest z niej duma, mimo tego, że to na nią najczęściej krzyczy i strofuje.
Kocham cię Zosieńko - może słowo pisane kiedyś do Ciebie dotrze, bo jak ja to mówię to mam wrażenie, że tego nie słyszysz.

Moja duma.