poniedziałek, 30 maja 2011

Sukienka do chrztu, czyli to co tygrysy lubią najbardziej :)

Przyznam się, że ostatnio mam bardzo mało czasu na wszelakie robótki, a to wszystko przez choroby Janka. Czasami po prostu ręce opadają. Lekarze pocieszają, że z wiekiem przyjdzie, wyrośnie, ale teraz to po prostu katastrofa. Wygląda to tak, że jeden tydzień jest zdrowy, choruje przez kolejne dwa. Zaczyna się od kataru i zazwyczaj kończy na zapaleniu oskrzeli. A ja nie mogę nic zaplanować, boje się podjąć jakiekolwiek zobowiązanie, bo nie potrafię powiedzieć co będzie za tydzień, ba, nie potrafię powiedzieć co będzie jutro czy pojutrze :(
Nie mniej udało mi się zrobić kolejną sukienkę do chrztu. Wzór doskonale wam już znany,, ale ja bardzo go lubię, a dzieci wyglądają w tym fasonie fantastycznie :)


Do sukieneczki dorobiłam pasujące buciki.



Czapeczkę - kapelusik, wiązany i z osłonkami na uszy.




Całość dopełnia kwadratowy kocyk. Wzór również dobierałam tak by pasował do sukienki. Kocyk wyszedł mniejszy niż miał być w założeniu, ma 70 x 70 cm. Sama byłam zaskoczona, jak delikatny i mięciutki wyszedł .


Ten komplet był mocno wzorowany na tym wykonanym w styczniu. Jak pamiętacie był robiony dla rocznej dziewczynki. Niedawno dostałam zdjęcia od rodziców małej księżniczki :)


Prawda, że ta sukienka stworzona jest wprost dla takich małych dam :)

sobota, 28 maja 2011

Z okazji Dnia Matki

Ostatnio blogger bez przeryw płata mi figla, nie mogę się zalogować, publikować postów, ani komentować. Trwa to prawie tydzień. Dziś spotkała mnie niespodzianka ;) dlatego czym prędzej nadrabiam zaległości.
Jako potrójna mam dostałam mnóstwo prezentów :)
Janek zafundował mi niezapomniany, pełen wrażeń dzień w przychodni rejonowej. Nic tylko załamać ręce :(
Na pocieszenie od Ani dostałam wspaniałe laurki i korale :)

Zosia z kolei zagrała jedną z głównych ról w przedszkolnym przedstawieniu. Była złą macochą ślicznej królewny Śnieżki. Och jak ja byłam z niej dumna.

Strój przygotowałam sama. Z przedstawienia, na przedstawienie idzie mi to coraz lepiej i szybciej :)

Mam nadzieję, że bloger nie będzie już fiksował i wkrótce uda mi się pokazać co ja przygotowałam dla swojej mamy i kolejną sukienkę do chrztu.
Dziękuję za liczne odwiedziny mimo mojego milczenia i witam nowych obserwatorów :)

poniedziałek, 16 maja 2011

Jaspisowy komplet.

Wzięłam się za porządki, przesuwałam swoje skrzyneczki z przydasiami i wypadły mi jaspisowe poduszeczki. Dlaczego tak długo u mnie leżały?
Położyłam Janka spać, a sama wzięłam się do pracy i powstał taki komplecik.




Tak dawno nie robiłam nic z biżuterii, że zapomniałam jak to przyjemność :)

sobota, 14 maja 2011

Do chrztu - razy trzy

Dziś pokażę wam co zrobiłam już jakiś czas temu.
Miałam zrobić kompleciki do chrztu dla ślicznych małych trojaczków :)
Kompleciki miały składać się z czapeczek, bucików i sweterków. I jak to zwykle bywa człowiek wszystko sobie zaplanuje, a los przewrotnie pokrzyżuje wszystkie plany. Po raz pierwszy bałam się, że nie dam rady zrobić tego co obiecałam. Kompleciki robiłam po nocach siedząc przy łóżeczku chorego synka.
W sumie udało się, dziewczynki miały stroje na swój wielki dzień (mama musiała doszyć tylko kwiatuszki do czapeczek i guziczki do sweterków). Ja odetchnęłam z ulgą, że zdążyłam.
W tym pośpiechu nie zrobiłam ani jednego zdjęcia wszystkim kompletom na raz, nawet miałam problem z pojedynczymi sztukami :)
Zdjęcie sweterka mam tylko dzięki uprzejmości mamy dziewczynek. Jeszcze raz dziękuję :)

poniedziałek, 9 maja 2011

Ach ten maj...

Zrobiło się znowu cieplutko. W okół wszystko kwitnie, więc i ja zapragnęłam zrobić troszkę kwiatów. W niedzielne popołudnie powstały takie kwiatowe broszki.


Dwie z nich przeznaczyłam na aukcję charytatywną organizowana w szkole Ani, ale mam mały problem z wyborem. Może pomożecie? Napiszcie w komentarzach , która najbardziej wam się podoba.

Broszka pierwsza:


Broszka druga:Trzecia:


I czwarta:Mi najbardziej pasuje czwarta, co do pozostałych... cóż czuję się jak osiołek przed żłóbkiem. Chyba będę losować.

sobota, 7 maja 2011

Jak to było z tym rowerkiem...

Swoje zmagania z przemalowaniem rowerka zaczęłam ponad miesiąc temu (wcześniej należał do dziewczynek i był cały różowy). W działaniach tych wspomagała mnie Lacrima, za co jeszcze raz bardzo dziękuję.
Początki były obiecujące, to znaczy wtedy gdy położyłam podkład pod farbę. Problemy pojawiły się gdy zaczęłam nakładać już tą właściwą farbę. To co mi wychodziło było po prostu straszne. Opanowało mnie takie zniechęcenie i myślałam, ze to już koniec.
Ale nie mogłam się poddać, ponieważ Janek został by bez rowerka, a on i tak chodził, pokazywał na rozebrany rowerek i powtarzał "brum, brum".
Po wielu różnych próbach, zmianach koncepcji, udało się. Pomalowałam i polakierowałam, a rowerek prezentuje się tak.

W pierwotnym założeniu części na kierownicy i pedały miałam przemalować na czarno, ale zostawię już tak. Teraz ten róż nie bije tak po oczach ;)
Do pomalowania została mi jeszcze montowana z tyłu wywrotka, ale to pójdzie dużo szybciej, bo wiem jakie błędy popełniłam :)
Rowerek miał mieć jeszcze jakieś rysunki, skończyło się na jednej naklejce samochodu umieszczonej na wewnętrznym błotniku - miejsce wybrał Janek :)

A to młody cyklista:

Chciałam się jeszcze pochwalić karteczkami, które otrzymałam w te Święta. April79, Daszko - dziękuję bardzo, sprawiłyście mi bardzo, bardzo dużą niespodziankę i radość.


Dziewczyny dziękuje za przemiłe komentarze i, że mnie odwiedzacie, mimo moich częstych nieobecności tu i na waszych bogach.
Aneladgam - baranek jest bardzo łatwy do zrobienia :) Baranka należy ulepić z masy solnej, pozostawić do wyschnięcia, a później smarujesz go klejem i obsypujesz kaszą. Efekt wspaniały :)

środa, 4 maja 2011

U mnie wciąż Święta


Czuję się jakby czas dla mnie się zatrzymał. To znaczy on biegnie, a ja zostałam daleko w tyle. Ledwo minęły Święta , już skończył się długi weekend.
Na blogu nie pokazywałam nic niemal od miesiąca, was też nie miałam czasu odwiedzić :(
Zaczyna mi brakować pomysłu jak to zrobić, by ze wszystkim zdążyć i mieć jeszcze chwilkę dla siebie. Do tego wszystkiego Janek znów co chwilę choruje, a myślałam, że już będzie lepiej :(

Jakiś czas przed przed Świętami prosiłam was o rady - jak pomalować dziecięcy rowerek. Cennych rad udzieliła mi Lacrima. Rowerek już pomalowany i pokażę go niebawem. Ale dziś nie o tym miałam pisać. zabawa przy rowerku była wspaniała, a technika decu podobał mi się od bardzo dawna. Dlatego tez w tym roku z dziewczynkami tym sposobem spróbowałyśmy zrobić pisanki. Ja robiłam wydmuszki, dziewczynki je malowały, a później wspólnie przyklejałyśmy serwetki i lakierowałyśmy. Mimo, że pisanki mają wiele, wiele wad (nierówności, zagięcia, itp.) mi podobają się bardzo. I wiem, ze w następnym roku zabawę powtórzymy.
Oto nasze dzieła:

Baranka zrobiłam moja 4,5 lataka. Prawda, że cudny?


Co jeszcze robiłam jak mnie nie było? Wyciągnęłam maszynę i postanowiłam nauczyć się szyć, ale tak ładnie i porządnie. Uszyłam firankę do kuchni, to nawet wyszło mi całkiem, całkiem. Później wzięłam się za skracanie spodenek córki. Długie z dziurą na kolanie miały stać się krótkimi na lato. Niby taka prosta rzecz - skrócenie i podszycie nogawek. Prosta jak się używa ściegu prostego, ale mi się wymyślił ozdobny, efekt - nie do pokazania. Chyba muszę jeszcze bardziej je skrócić :P