sobota, 2 października 2010

Wspomnień czar

Szkoda, że wakacje mijają tak szybko :). W tym roku by choć odrobinę wydłużyć ten czas wybraliśmy się na tydzień w góry. Pogoda była wspaniała. Mieszkaliśmy w małej, niezmiernie urokliwej gospodzie. Z przyjemnością schodziło się na dół na posiłki, podziwiało wystrój wnętrza i za każdym razem odkrywało się przedmioty, których jakimś dziwnym trafem wcześniej się nie zauważyło.


Moje dziewczynki też były zachwycone ;) Nie na co dzień mogły nakarmić i pogłaskać jelonka :)



Niestety na górskie szlaki moje maluchy są jeszcze za małe, przejście 3 km to dla nich nie lada wyczyn, dlatego ograniczaliśmy się do zwiedzania najbliższych okolic. Kiedy mój małżonek udawał się na degustację produktów miejscowego browaru, ja chłonęłam klimat miejscowych knajpek wyszukując w nich ręcznie robionych cudów.

Wspominałam już wcześnie, że udało mi się być na dożynkach w Koniakowie. I powiem, że było to niesamowite przeżycie. Nie mogłam oczu oderwać od ubioru góralek. Każda suknia była ręcznie haftowana. Góralki twierdziły, że same je haftują na swoje wesele. Do tego, każda z nich robi swój własny koronkowy czepiec. Prawie każda z nich miała szydełkową chustę lub szal.
Musiałam dziwnie wyglądać, gdy tak podążałam za nimi z aparatem pstrykając im zdjęcia raz po raz:)

Udało mi się również zwiedzić ich wystawę koronek. Naprawdę piękne prace. Choć oglądając serwetkę za serwetką przemknęła mi przez głowę, może troszkę zarozumiała myśl, że przecież też taką jestem w stanie zrobić, że to nie żadna filozofia. Znalazłam też prace, które zrobiły na mnie naprawdę piorunujące wrażenie: godło, krzyż i wspaniały obrus (takie dzieło powstawało przez ponad trzy miesiące). Szczerze podziwiam ich technikę, aż przechodzą mnie ciarki na myśl o ilości nitek, które trzeba pochować.

Z lekkim żalem wracałam do domu.

1 komentarz:

  1. Fantastyczne miejsce, dobrze mieć upatrzone takie lokale, gdzie można z dziećmi spokojnie się "wakacjować".

    OdpowiedzUsuń