czwartek, 13 maja 2010

Ruszył w świat :)

Janek w końcu odważył się postawić swoje pierwsze samodzielne kroki.
Puścił ławę i po trzech kroczkach bezpiecznie wylądował w moich ramionach. Nowe doświadczenie bardzo mu się spodobało i powtarzał je na okrągło - dwa kroczki do kanapy, dwa do ławy i kolejne do mamy. Śmiechom i upadkom nie było końca :)
Na polu robókowym niewiele się dzieje. Pomysłów mam mnóstwo (nawet zaczęłam je notować) tylko chęci brak. Od kilku dni chodzę z Jaśkiem od lekarza do lekarza, każdy stawia inną diagnozę, daje różne, często sprzeczne zalecenia, a ja powoli głupieje i zaczynam się czuć potwornie bezradna.
Tak bardzo bym chciała by był wreszcie zdrowy.

1 komentarz:

  1. No to teraz będziesz musiała pochować wszystko z zasięgu jego rączek ;)

    OdpowiedzUsuń