Janek w końcu odważył się postawić swoje pierwsze samodzielne kroki.
Puścił ławę i po trzech kroczkach bezpiecznie wylądował w moich ramionach. Nowe doświadczenie bardzo mu się spodobało i powtarzał je na okrągło - dwa kroczki do kanapy, dwa do ławy i kolejne do mamy. Śmiechom i upadkom nie było końca :)
Na polu robókowym niewiele się dzieje. Pomysłów mam mnóstwo (nawet zaczęłam je notować) tylko chęci brak. Od kilku dni chodzę z Jaśkiem od lekarza do lekarza, każdy stawia inną diagnozę, daje różne, często sprzeczne zalecenia, a ja powoli głupieje i zaczynam się czuć potwornie bezradna.
Tak bardzo bym chciała by był wreszcie zdrowy.
Etykiety
biżuteria
(36)
buciki niemowlęce
(15)
chusty
(3)
czapeczki
(33)
decu
(3)
druty
(12)
dzieci
(77)
filcowanie na sucho
(2)
haft
(2)
inne
(65)
kocyk niemowlęcy
(5)
koronka irlandzka
(6)
makrama
(6)
opaska
(3)
ozdoby świąteczne
(8)
poncho
(1)
profitka
(1)
przebranie
(11)
przeczytałam
(1)
serwetka
(1)
sukienki do chrztu
(10)
szycie
(25)
szydełko
(65)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to teraz będziesz musiała pochować wszystko z zasięgu jego rączek ;)
OdpowiedzUsuń