czyli do Lidla. I co, zamiast kupić coś potrzebnego do domku czy też do jedzenia przyniosła do domu takie rzeczy. Mąż z politowaniem pokiwał głową, dziewczynki, aż podskakiwały z radości wyrywając sobie nożyczki. Od razu musiały je wypróbować.
Zwróciłam baczniejszą uwagę na to co rysują dziewczynki i muszę przyznać, ze byłam pod ogromnym wrażeniem. To jest rysunek mojej młodszej córki Zosi (3 lata i 2 miesiące) ma przestawiać mnie :0)
Jak sobie przypominam Ania w tym wieku rysowała tak zwane głowo nogi, a ja u Zosi mam sukienkę i stopy.
To natomiast jest rysunek Ani (za miesiąc kończy 5 lat) i tu też byłam mile zaskoczona - po raz pierwszy "mam" rzęsy i palce u rąk :)
Najbardziej jednak spodobał mi się malusieńki rysunek Ani - tu były używane nowe nożyczki. Aż kusi by zapytać, czy ktoś by zgadł co przedstawia? Ale taką zabawę zrobię może następnym razem :)
Na rysunku jest Jaś w swoim łóżeczku. Obrazek schowałam na pamiątkę. :)
Etykiety
biżuteria
(36)
buciki niemowlęce
(15)
chusty
(3)
czapeczki
(33)
decu
(3)
druty
(12)
dzieci
(77)
filcowanie na sucho
(2)
haft
(2)
inne
(65)
kocyk niemowlęcy
(5)
koronka irlandzka
(6)
makrama
(6)
opaska
(3)
ozdoby świąteczne
(8)
poncho
(1)
profitka
(1)
przebranie
(11)
przeczytałam
(1)
serwetka
(1)
sukienki do chrztu
(10)
szycie
(25)
szydełko
(65)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O rany - skąd ja znam "babę w sklepie" - zawsze wracam z nadprogramową włóczką lub materiałem (a najlepiej kilkoma). A dzieci też mnie nieodmiennie zaskakują.
OdpowiedzUsuń